Branki w jasyrze Deotyma 7,1
Jadwiga Łuszczewska zwana Deotymą była słynną polską poetką i pisarką okresu romantyzmu, traktowana niemalże jak diva. Obecnie popadła w duże zapomnienie, ale myślę, że warto sobie czasem o niej przypomnieć i sięgnąć po którąś z jej najpopularniejszych powieści - ,,Panienka z okienka” lub ,,Branki w jasyrze”.
,,Branki w jasyrze” to historia młodziutkiej Ludmiły i jej przyjaciółki Elżbiety, które zostają porwane przez Tatarów i sprzedane w niewolę. Razem z gromadą niewolników trafiają na stepy Azji, ale szukają wszelkich sposobów, by powrócić do Polski.
Pamiętam, jak w podstawówce czytałam ,,Panienkę z okienka” i wtedy bardzo mi się podobała ta książka i kolejna powieść Deotymy również mi się podoba. Przede wszystkim styl – dzisiaj może wydawać się archaiczny i trudny, ale dla mnie był bardzo przyjemny, a przy tym barwny, bogaty, przenoszący nas na te stepy mongolskie. Fascynujące jest opisywanie tego orientalizmu, kultury Tatarów, zawiłości politycznych wśród Mongołów czy Chińczyków. Powstał kolorowy, intrygujący obraz, który pod względem panoramy historycznej wcale nie ustępuje Sienkiewiczowi. Myślę też, że jest to wartościowa pozycja pokazująca, że Polacy musieli mierzyć się z zesłaniami, utratą ojczyzny czy niewolniczą pracą nie tylko w trakcie wojen światowych i potrzebna szczególnie teraz, kiedy niektóre kobiety twierdzą publicznie, że chciałyby żyć w tamtych czasach i zostać porwane, bo trafiłyby na dwór sułtana i chodziły w pięknych sukniach… Na dobrym poziomie jest też kreacja bohaterek – Ludmiła jest zadziorna, odważna i śmiała, od początku walczy o siebie i swoją niezależność, Elżbieta charakteryzuje się ładnością, wrażliwością i spokojem, ale ma w sobie też hart ducha, a każda z tych bohaterek wnosi coś ważnego do przetrwania.
Niestety, muszę też powiedzieć o tym, co mi się nie podobało. Bardzo widać tu, że ta powieść została napisana z myślą o młodszym odbiorcy (nazywana jest ,,dla młodzieży”, ale wtedy młodzieżówki wyglądały jeszcze tak, że nawet jeśli bohaterowie mają po 16 lat, to całość będzie napisana bardziej dla wieku 10-12). Mimo wielu wzmianek o cierpieniu bohaterek, o koszmarze niewolnictwa… tak naprawdę nie wiemy, co tak strasznego spotyka bohaterki, mam wrażenie, że one po prostu chodzą sobie po Azji i ich jedynym zmartwieniem jest to, że nie są w swojej ojczyźnie. Oczywiście, nie mogą też zostać ,,zbezczeszczone”, więc chociaż Deotyma wzmiankuje o sypianiu panów z niewolnicami, to ratuje przed tym swoje bohaterki, w tym Ludmiłę poprzez małżeństwo z Tatarem, któremu charakter zmienia się w zależności od tego, co jest potrzebne dla fabuły. Ajdar godzi się na chrześcijański ślub i ratuje swoją żonę, żeby zachować życie i cnotę Ludmiły, ale jednocześnie ją zdradza, wyśmiewa i nie liczy się z jej uczuciami. I jak niektóre te cechy w dosyć ciekawy i aktualny sposób pokazywały, że można być dobrym człowiekiem i między ludźmi mogą pojawić się emocje, ale czasami pewne różnice kulturowe i światopoglądowe są zbyt duże, to w większości miało się wrażenie, że Ajdar ma rozdwojenie jaźni. Niestety, pod względem pokazania tragedii kobiet porwanych w jasyr o wiele bardziej wstrząsający jest jedyny rozdział z ,,Pana Wołodyjowskiego" niż całe ,,Branki". Jest to też powieść bardzo osadzona w ideałach epoki, toteż przez kilkanaście lat Elżbieta i Ludmiła nie spotkają ani jednej osoby, która byłaby porządna i jednocześnie nie była chrześcijaninem i Europejczykiem. Rozumiem, z czego to wynika, ale jeśli ktoś jest bardzo zafascynowany orientalizmem i tego oczekuje od tego typu książek, to warto mieć świadomość, że tutaj jednak ta obca kultura zawsze będzie do pewnego stopnia demonizowana. Nudziły mnie też ostatnie rozdziały, które niebezpiecznie przypominały hagiografię, a bohaterki stały się niemalże święte.
Mimo wszystko polecam tę opowieść. Jest to nieco zapomniany, ale wart uwagi polski klasyk.
,, (…) człowiek nigdy nie może powiedzieć: ,,Ja tego nie wytrzymam, ja tego nie przeżyję”. Wytrzyma! Sto razy będzie konał i nie skona, jeśli mu Bóg długie życie przeznaczył.”